Mnich czy chrześcijanin w ogóle, podąża drogą utorowaną przez Pana: zarówno w odejściu od świata, jak i w walce duchowej z pokusami, które przynosi życie codzienne.
Bł. Izaak ze Stelli, opat
I kazanie na I Niedzielę Wielkiego Postu
O Izaaku ze Stelli, jednym z najbardziej cenionych ojców cysterskich wiadomo niewiele. Urodził się w Anglii między 1105 a 1120 rokiem w szlacheckiej rodzinie. Około 1143 roku wstępuje do cysterskiego opactwa w Pontigny, skąd w 1147 roku zostaje wysłany jako opat do klasztoru Stella koło Poitiers. Do jego spuścizny literackiej należą dwa listy (De anima oraz De officio missae) oraz zbiór 55 kazań, z których prezentujemy Sermo XXX oznaczone dodatkowo jako I na I Niedzielę Wielkiego Postu. Chociaż styl kazań Izaaka nie dorównuje gładkością i elokwencją stylowi św. Bernarda, nietrudno wyczuć w nich duże duchowe pokrewieństwo. Opat ze Stelli z wielkim uczuciem („Pan mój Chrystus Jezus”) komentuje tekst ewangelii przeznaczonej na dany dzień i, podobnie jak Bernard, wynajduje wiele subtelnych aluzji biblijnych, dzięki którym ewangelia zaczyna nabierać sporo niespodziewanych niekiedy wymiarów. Biblijny chrystocentryzm obydwu autorów przekłada się na życie codzienne – praktyka chrześcijańskich cnót jest możliwa, bo Jezus i święci sami przeszli tę drogę. Kazanie o kuszeniu Chrystusa jest tego klasycznym przykładem: mnich czy chrześcijanin w ogóle, podąża drogą utorowaną przez Pana: zarówno w odejściu od świata, jak i w walce duchowej z pokusami, które przynosi życie codzienne. Warto przebić się przez zawiłe nieraz sformułowania czy słabo już czytelne obrazy, aby wydobyć doświadczenie duchowej walki dawnych mistrzów.
Duch wyprowadził Jezusa na pustynię (Mt 4,1). Pan mój Chrystus Jezus wszystko czyni albo wiedziony, albo posłany, albo na wezwanie, albo na polecenie, od siebie zaś niczego nie czyni. Posłany przychodzi na świat, wiedziony udaje się na pustynię, wezwany wstaje z martwych, jak jest napisane: Zbudź się, chwało moja, zbudź, harfo i cytro (Ps 107,2c-3a). Za to chętnie i z własnej woli podąża na mękę, jak to zapowiedział prorok: Został ofiarowany, bo sam tego pragnął (Iz 53,7), stawszy się przez to posłusznym Ojcu aż do śmierci, gdyż nauczyciel i wzór posłuszeństwa, nie chciał niczego działać ani cierpieć poza tą jedyną drogą, która w prawdzie prowadzi do życia. Duch wyprowadził Go więc na pustynię lub, jak mówi inny ewangelista: Przebywał w Duchu na pustyni (Łk 4,1). Ci, co przebywają w Duchu, są synami Bożymi, Ten zaś, skoro jest szczególniejszym i godniejszym Synem, inaczej i wznioślej niż inni przebywa albo jest wiedziony na pustynię. Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu (Łk 4,1) i w Nim przebywał na pustyni. Innym Duch dany jest według pewnej miary i według tej miary działają we wszystkim; On otrzymał pełnię, On, w którym pełnia Bóstwa upodobała sobie mieszkać na sposób ciała i dlatego potężniej i pełniej działa, by wypełnić wszystkie polecenia Ojca. Powrócił znad Jordanu i przebywał na pustyni. Przedtem nie przypominam sobie, bym słyszał o powrocie Pana Jezusa. „Jordan” znaczy, jak podają„ich zejście”. Przyszedł zatem znad Jordanu.Stamtąd wychodzi Ten, który przyszedł na świat, a wracając stąd znowu opuszcza świat i wraca do Ojca. Dlatego ten, kto chce się wznieść i powrócić tam, skąd został strącony, a nie zstąpił, niech przyjdzie nad Jordan, niech przyjdzie do „zejścia”, niech przyjdzie do pokory, bo jest to jedyna droga do wywyższenia. Każdy, kto się uniża, będzie wywyższony. Wstańcie, mówi psalmista, po tym, jak usiedliście (Ps 126,2 Wlg). Tam znajdzie Ducha Świętego, który spoczywa na pokornym i cichym, czczącym z drżeniem słowo Pana (por. Iz 66,2), który to pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje łaskę. Dzięki niej gardzą światem, uciekają od światowości, zwyciężają diabła, unikają tłumów, w których przez złe rozmowy psują się dobre obyczaje, podążają na pustynię i do miejsc ukrytych, gdzie przebywają z Bogiem, gdzie wołają do Niego niczym pisklęta jaskółki, rozważają o Nim jak gołębica, gdzie On w odpowiedzi przemawia do ich serca, według tego, co mówi prorok: Chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca (Oz 2,16). Tak samo Pan nasz Jezus Chrystus cichy i pokornego serca, kiedy zstąpił ku pokorze i łagodności, tak że dał się ochrzcić z rąk niższego od siebie, zasłużył wtedy wstąpić na stopień wywyższenia, gdy dał się słyszeć głos Ojca: To jest mój Syn umiłowany, w którym sobie dzięki Jego pokorze i posłuszeństwie upodobałem. Dlatego sprawiedliwie Go wywyższam i wybieram ponad wszystkich, przeto Jego słuchajcie. Również Duch Święty zstąpił widzialnie na Niego, pokornego i łagodnego, niczym na własną, znaną sobie świątynie, On zaś pełen Ducha, powrócił znad Jordanu i został przywiedziony na pustynię.
Tak więc, odchodząc znad Jordanu, dokąd przybył wyszedłszy od Ojca, otrzymawszy godność wywyższenia i władzę przepowiadania, sam kieruje swe kroki ku pustyni, gdzie Ten, który będzie innym głosił, najpierw sam doświadczył tego, co wypełni ucząc innych. Wpierw sam zwalczy ciało, świat i diabła, zanim będzie zachęcał swoich uczniów do walki z nimi. Nierozważne jest bowiem, będąc niedoświadczonym i niezaznajomionym z chrześcijańskąwalką, tam do wojny innych popychać, gdzie się nie było uprzednio, ani nie ma się śmiałości podążyć; zachęcać do starcia, gdy samemu nie stanęło się z orężem lub wcześniej uciekło, uczyć zapału w tym, czego się uprzednio nie wykonało, a nawet nie zaczęło wykonywać, zajmować stopień nauczyciela i nie znać jego obowiązków, wiązać innym ciężary wielkie i nie do uniesienia oraz wkładać na barki, których jednym palcem nie chce się ruszyć. Nauczyciel nasz jednak i przywódca, Jezus Chrystus tego uczy, co sam czyni, jak to jest napisane: co czynił i czego nauczał (Dz 1,1). Tego naucza, a mianowicie: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca (Mt 11,29). Tam kieruje broń, gdzie wcześniej sam zwyciężył. Miejcie odwagę, mówi, Jam zwyciężył świat! (J 16,33). W tym bowiem pierwszym starciu walcząc na pustkowiu sam na sam, w ukryciu zwyciężył wspólnego i szczególnego wroga rodzaju ludzkiego, zaś zwyciężając osłabił i uczynił go dla swych uczniów łatwym do pokonania i bezsilnym. W drugim starciu, na publicznym polu walki tego świata, na oczach aniołów i ludzi, poniżył go, powalił i zranił, jak to napisano: Ty poniżyłeś pysznego niczym poranionego (Ps 88,11 Wlg), zaś powalonego związał, zabrał całą jego broń i łupy jego zagarnął (por. Łk 11,21). Związał bowiem mocniejszy mocarza, na świecie przez swoich uczniów, sam zaś wkroczył do piekła, zagarnął jego łupy i zaprzągł należycie do swojej służby. Gdy łasił się, jakby w nabożnej trosce o sławę Chrystusa, zabiegając o Jego dobre imię, żałując niedostatku, On mądrze go odrzucił. Gdy później srożył się, znosząc go cierpliwie, pokonał go. Tutaj zatem mądrość świętych, tam cierpliwość i moc; Chrystus, moc Boża i mądrość Boża, przyszedł dać i nauczać jednego i drugiego, okazał się w jednym i drugim wypróbowany oraz doświadczony. Zatem nikczemnik czyhał najpierw na mądrość, przemieniając się w anioła światłości i ducha rady.
Powiedz, mówi, żeby te kamienie stały się chlebem, tak byś nie musiał zgrzytać zębami z głodu, poszcząc na pustyni, Ty, który z mocą pogardziłeśtym co zbędne i przysmakami, przynajmniej na koniec zaradź samym chlebem swej krańcowej potrzebie. Lecz, skoro wąż na kości złamał ząb, tam gdzie, jak mniemał, natknie się na miękkie ciało, odłożywszy swoje żądło, od pięty podążył w górę, spodziewając się, że pójdzie mu łatwiej, a spotkał go sroższy cios. Dlatego wziął Jezusa i postawił na wysokościach, aby rzucił się w przepaść. Jakby chciał powiedzieć: Jesteś wielki i wzniosły, Ty, który pokonałeś pożądliwość ciała mocą wstrzemięźliwości. Podobasz się Bogu i jesteś Mu bliski, Ty, co zwyciężyłeś ciało. Nie powinieneś nadal pozostawać nieznanym i małym, zatem pokaż się ludziom. Niech widzą, jak się unosisz lekki, bo zniweczyłeś ciężar ciała. Zwyciężając to co jest z ciała, urodziłeś się w ciele, teraz już zrodzony z ducha, jesteś duchem, a zrodzony z Boga, jesteś Synem Bożym. Rzuć się więc w dół, by służyli Ci aniołowie, Ty, który zasługą mocy nabyłeś to, co oni mają z łaski. Muszą Ci więc służyć i nosić na rękach, abyś stopy nie uraził o kamień. Oto właśnie ów smok, król wężów, który zabija samym wzrokiem, który tego, kogo żmija nie zabija wyziewami, zatruwa samym patrzeniem.
Dlatego, po pokusie pożądliwości ciała, to jest żmii, król wężów ucieka się do pokusy pożądliwości oczu. Jednakże nasz Siłacz i Wojownik, tak jak przedtem z mocą podeptał wściekłość lwa, tak i teraz mądrze oddala wężowy jad, stąpając po wężach i żmijach (por. Ps 90,13) krokami trzeźwości i pokory. Również wielkiego smoka światowych pragnień oraz pychy żywota, który nie pochodzi od Ojca, lecz od świata, depcze, gdy ukazane Mu wszystkie królestwa świata i ich przepych, gładzi miłością ubóstwa. Oto kto kogo i w jaki sposób zwycięża! Mądrość pokonuje przebiegłość, wstrzemięźliwość łakomstwo, pokora próżną chwałę, ubóstwem światowe pragnienia. Zbliżając się do mądrości wstrzemięźliwej, pokornej, ubogiej, książę tego świata nie znalazł w niej nic swojego, nie mógł porwać nic, co by nie było jej. Skoro odrzuciła całą przebiegłość jego broni, odstąpił do czasu, to znaczy do godziny Męki, kiedy lew zaatakował Baranka, lecz łagodność pokonała okrucieństwo. Cnotę wystawia na próbę zapalczywość, podobnie jak przebiegłość mądrość. Cnotą jednak cierpliwości pokonał lwa Ten, który dzięki wszechmocy opatrzności zwyciężył smoka. Cierpliwość bowiem jest największą cnotą – w jej to mocy jest ocalenie dusz, nawet jeśli prześladowca zabija ciało; na jej żyznej ziemi, jak zaświadcza Prawda, rodzi się wszelki owoc. O niej pisze Apostoł: Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy (Hbr 10,36). To ona, jak mówi św. Jakub, winna być dziełem doskonałym (por. Jk 1,4). Ona zatem dzieli się na dwie, to jest na umiarkowanie i na męstwo, a ducha, który ją posiada w pomyślności i przeciwności, czyni trzeźwym i silnym zarówno przeciw pożądliwemu świerzbowi ciała oraz źródłom wewnętrznych wad, jak i przeciw zewnętrznym żądzom i gwałtom świata. Niech raczy nam tego udzielić, byśmy mogli z Nim i dla Niego cierpieć, Ten, który we wszystkim tym cierpiał za nas, Chrystus Jezus, który z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.
tłum. br. G. OCist