Kazanie I św. Bernarda na Wniebowzięcie Najśw. Maryi Panny wchodzi w skład maryjnego korpusu pism Doktora Miodopłynnego, który stanowi, wbrew pozorom, jedynie niewielką część jego ogromnej spuścizny piśmienniczej. Opat z Clairvaux, poruszając temat Wniebowzięcia Maryi, nie wchodzi w rozważania właściwe późniejszej teologii spekulatywnej, jego spojrzenie na tę tajemnicę jest naznaczone głębokim rozumieniem Maryi w dziejach zbawienia z jednej strony, a z drugiej – osobistym doświadczeniem jej macierzyńskiej miłości i poczuciem wdzięczności za nią.
Te dwie cechy sprawiają, że tajemnica przyjęcia – jak ją nazywa Bernard – Maryi do niebieskiej chwały, ma w tym kazaniu wyraźny rys chrystocentryczny, bowiem to drugie przyjęcie pozostaje w ścisłym związku z pierwszym, tj. przyjęciem Maryi wcielonego Syna Bożego do jej łona. Współczesna teologia powie, że wszystkie przywileje Maryi wypływają z tego faktu, iż stała się Matką Boga.
Na koniec warto wyjaśnić, że aluzja do ewangelii o Marcie, Marii i Łazarzu (Łk 10, 38-42), którą opat z Clairvaux czyni w drugiej części kazania wynika z obecności tego tekstu w dawnej liturgii tego święta. Fragment ten nie znalazł się tam przypadkiem. Jego obecność wyjaśnia zbieżność imion gospodyni z Betanii i Bogurodzicy: „Maria-Maryja obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona”. Cząstką tą jest wieczne mieszkanie w niebie.
Kazanie I na Wniebowzięcie Najśw. Maryi Panny
O podobnym przyjęciu Chrystusa i Maryi
1. Bez wątpienia chwalebna Dziewica wstępując dzisiaj do nieba napełniła mieszkańców wyżyn największą radością, oto bowiem ta, której głos pozdrowienia sprawił, że poruszyli się z radości ci, których jeszcze spowijało matczyne łono (por. Łk 1, 41). Skoro bowiem dusza jeszcze nienarodzonego dziecięcia rozpływała się, gdy Maryja przemówiła, jakaż będzie wielka radość niebian, którzy zasłużyli i głos jej słyszeć, i widzieć jej oblicze, i cieszyć się jej obecnością? A dla nas, najdrożsi, jakaż to sposobność do świętowania z racji jej Wniebowzięcia, jakiż powód do radości, jakież źródło wesela? Obecność Maryi oświeca cały okrąg ziemi, bowiem ona sama już w niebieskiej ojczyźnie błyszczy jaśniej, opromieniona jasnością dziewiczej lampy. Słusznie przeto rozlega się na wysokościach dziękczynienie i głos chwały, my jednak, jak się zdaje, bardziej powinniśmy płakać niż wiwatować. O ile bowiem niebo bardziej raduje się z jej obecności, czy nie wynika z tego, że o tyle bardziej ten nasz niski świat opłakuje jej nieobecność? Niech jednak ustaną nasze smutki, bo nie mamy tutaj miasta trwałego, ale do tego dążymy, do którego dzisiaj Maryja błogosławiona dotarła. Jeśli jesteśmy zapisani jako jego obywatele, godną jest rzeczą, byśmy nawet na wygnaniu, nawet nad rzekami Babilonu je wspominali, dzielili jego radość, uczestniczyli w jego weselu, a zwłaszcza w tym, którego nurty rozweselają dzisiaj miasto Boże (por. Ps 45, 5), byśmy sami odczuli na ziemi spadające tu jego krople. Idzie na czele nasza królowa, idzie na czele i tak chwalebnie została tam przyjęta, że podążają za swoją Panią słudzy wołając: Pociągnij nas za sobą, pobiegniemy za wonią twoich pachnideł (por. Pnp 1, 3-4). Pielgrzymowanie nasze wysłało przed sobą Orędowniczkę, która jako Matka Sędziego i Matka miłosierdzia pokornie i skutecznie będzie błagać w naszej sprawie.
2. Dzisiaj nasza ziemia wysłała cenny dar niebiosom, by dając i otrzymując złączyły się w szczęśliwym przymierzu przyjaźni sprawy ludzkie z boskimi, ziemskie z niebieskimi, niskie z najwyższymi, tam to bowiem wstąpił wspaniały owoc ziemi, skąd zstąpiły najlepsze doskonałe dary. Przeto błogosławiona Dziewica wstępując na wysokości, rozda również ludziom dary (por. Ps 67, 19 Wlg). Dlaczego miałaby nie rozdać? Przecież nie brakuje jej takiej możliwości ani takiej woli. Jest Królową nieba, jest miłosierna, na koniec zaś jest Matką Jednorodzonego Syna Bożego. Nic nie może bardziej poświadczyć o jej mocy i wielkości jej łaski, chyba, żeby ktoś nie wierzył, że Syn Boży ma we czci swoją Matkę, albo mógł wątpić, że łono Maryi, w którym dziewięć miesięcy spoczywało wcielone miłosierdzie Boże zostało całkowicie przepojone uczuciem miłosierdzia.
3. Powiedziałem o tym, bracia, przez wzgląd na nas, wiedząc, że trudno znaleźć w tak wielkiej potrzebie miłość tak doskonałą, nie szukającą swego. Na razie jednak nie będę wspominał dobrodziejstw, jakie otrzymujemy za jej wyniesienie do chwały. Jeśli ją miłujemy, będziemy się radować, bo idzie do Syna. Winszujmy jej, mówię; obyśmy nie okazali się niewdzięczni wobec tej, co otrzymała wszelkie łaski! Ten bowiem, którego przedtem przyjęła, gdy przychodził na ten świat, dzisiaj przyjmuje ją do świętego miasta. Zastanawiasz się z jaką czcią, z jakim uniesieniem, z jaką chwałą? Ani ziemia nie ma godnego miejsca na świątynię dziewiczego łona, w którym Maryja przyjęła Syna Bożego, ani królewska stolica niebios, gdzie dziś przyjął Maryję Syn Maryi. Szczęśliwe zaiste jedno i drugie przyjęcie, jedno i drugie niewymowne, jedno i drugie niewyobrażalne. Czemu zatem w kościołach Chrystusowych czyta się ewangelię o niewieście błogosławionej między niewiastami, którą należy rozumieć jako tę, która przyjęła Zbawiciela? Sądzę, że po to, abyśmy przez jej przyjęcie spostrzegli, abyśmy wedle jej nieocenionej chwały poznali jak bardzo nieocenione było tamto przyjęcie Syna Bożego. Któż bowiem, choćby mówił językami ludzi i aniołów, zdołałby wyjaśnić, w jaki sposób za sprawą Ducha Świętego, osłonięte mocą Najwyższego, Słowo Boga, przez które wszystko się stało, stało się ciałem? W jaki sposób Pan majestatu, którego stworzony wszechświat nie obejmie stał się człowiekiem i zamknął się w dziewiczym łonie?
4. Kto i to zdoła sobie wyobrazić, w jakiej chwale wstąpiła dziś do nieba Królowa świata, z jakim uczuciem oddania wyszły jej naprzeciw rzesze zastępów niebieskich, przy jakich pieniach prowadzono ją do trony chwały, z jak łagodnym obliczem, z jak pogodną twarzą, jak radosnym objęciem została przyjęta przez Syna i wyniesiona ponad wszelkie stworzenie z taką czcią, jakiej jedynie godna jest Matka, z taką chwałą, jaka przystoi jedynie Synowi? Zaiste, szczęśliwe były owe pocałunki Dziecięcia karmionego mlekiem, które sprawiały radość Matce trzymającej Go na dziewiczym łonie. Jednak czy możemy uznać je za szczęśliwsze od tych, jakie dzisiaj otrzymała od Syna siedzącego po prawicy Ojca i jakie otrzymała w błogim przyjęciu, gdy wstępowała na tron chwały, pieśń weselną śpiewając: Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust? (Pnp 1, 1) Kto wysłowi zrodzenie Chrystusa i wniebowzięcie Maryi? O tyle bowiem większą od innych łaskę otrzymała na ziemi, o tyle w niebie dostała w udziale szczególną chwałę, której ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (por. 1 Kor 2, 9). Kto opowie, co przygotował tej, która Go zrodziła i, co jest pewne dla wszystkich, umiłowała Go bardziej od innych? Szczęśliwa Maryja, po wielokroć szczęśliwa: czy to gdy przyjmowała Zbawiciela, czy to gdy Zbawiciel ją przyjmował. W obydwu chwilach godna to podziwu godność Dziewicy Matki, w obydwu chwilach godna pochwały łaskawość Bożego majestatu. Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta przyjęła Go do swego domu (Łk 10, 38). Ale poświęćmy ten dzień na chwałę, gdyż godzien jest on uroczystych śpiewów. A skoro zaś słowa tego czytania podają nam obfitą materię do głoszenia, jutro, gdy zgromadzimy się razem, już bez pośpiechu, zajmiemy się słowami przed chwilą usłyszanymi, tak aby pamięć tak chwalebnej Dziewicy nie tylko zapalała pobożne uczucia, ale także budowała obyczaje ku doskonałemu życiu, na chwałę jej Syna, Pana naszego, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen (por. Rz 9, 5).
tłum. br. G. OCist